so:text
|
Kiedy się go widzi i słucha, w żyłach płyną tylko białe krwinki ciszy. Można stać się tylko słupem soli, zasłuchanym drzewem. Jest się dzieckiem, dla którego powstała Narracja.
Nic się nie zmieniło: od zawsze, od kiedy misja została mu powierzona, całe jego życie zdaje się wciąż tą samą, nieskończoną recytacją. Bo też ta Misja nazywa się Opowieść, i niczym pielgrzymka Wiecznego Tułacza, żegluga Statku Widma, nie przestaje się toczyć; kiedy się go widzi i słyszy, rozumie się, że powstała po to, by trwać.
Kiedy opowiada, nie komentuje, nie daje swych opinii. Na ułamek chwili, po kolei, wprowadza siebie w każdego ze swych rozmówców, w każdą osobę, którą spotkał wówczas na swej drodze i która do niego mówiła. W osobę, czy raczej w postać. Bo kiedy go dzisiaj słucham, myślę od razu o istocie literatury, o tym, jak pisarz, przerażony i siejący przerażenie, udziela siebie każdemu ze swych bohaterów, przemienia ich raz po raz w swoje „ja” doświadczalne… (pl) |