so:text
|
Podobną sytuację miałem już po ogłoszeniu kapitulacji . Byłem wtedy na Żoliborzu i miałem kwaterę w mieszkaniu porucznika „Tytusa” z AK. „Tytus” zaproponował, że da mi akowskie papiery, żebym mógł wydostać się z Warszawy, idąc do niewoli razem z jego oddziałem. Zapytałem go wtedy: – Ale czy możesz zagwarantować, że żaden z twoich ludzi mnie nie wyda? Mówi: Przecież będziesz miał legitymację AK. Sprecyzowałem, że chodzi mi o to, czy nikt nie wskaże mnie jako Żyda. Wtedy przyznał, że takiej gwarancji dać nie może. Więc zostałem na tym Żoliborzu.
Nikt mi jednak nie powiedział w powstaniu „ty żydziaku” czy coś w tym rodzaju. Nikt. (pl) |