so:text
|
Po głowie chodzi mi pomysł na film z przesłaniem, który traktowałby o człowieczeństwie. Zdrowa część społeczeństwa pozbywa się tej chorej. Na Manhattanie budują nowy świat. Jest w tym coś z takiego dziecinnego spojrzenia, że jutro Heniek będzie prezydentem, a Zdzisia królową. Chodzi o zabawę bez przemocy i kalkulacji. Tworzą nowy świat, o którym wszyscy zawsze marzyli. Utopię bez zawiści. Po jakimś czasie okazuje się jednak, że ci zdrowi ludzie chcą uciec do świata, który wcześniej porzucili. Byłaby to trochę tragikomedia, a zarazem widowiskowa produkcja. Science fiction o tym, że powinniśmy wrócić do korzeni i podstawowych, pierwotnych, odruchów z dzieciństwa. (pl) |