so:text
|
Wróćmy jednak do Rokossowskiego. Był to nie tyle najzdolniejszy, ale również najbardziej ludzki spośród najważniejszych dowódców Armii Czerwonej. Wystarczy go porównać choćby z Żukowem, bolszewickim bydlęciem bez kultury osobistej i jakichkolwiek skrupułów. Rokossowski nigdy nie zachowywał się tak chamsko jak Żukow czy Koniew. Nie tłukł kijem podległych mu oficerów, nie bluzgał, nie pluł na podłogę. Uwagę zwracają również jego wspomnienia. Otóż w przeciwieństwie do memuarów innych sowieckich marszałków i generałów są bardzo cienkie. Człowiek piszący o tak zwanej Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej miał dwie możliwości: albo kłamać, albo po prostu nie pisać o sprawach, których nie przepuści cenzura. Rokossowski był jednym z nielicznych, którzy wybrali to drugie. Mam słabość do tego oficera, choć oczywiście doskonale to rozumiem, że w Polsce jest on znienawidzony. Został przysłany do was przez Moskwę jako czerwony generalny gubernator. Jego postać była żywym symbolem sowieckiego zniewolenia Polski. To, że sowiecki marszałek zasiadał w polskim rządzie, jasno świadczyło, że ten rząd wcale nie jest polski, a Polska nie jest państwem niepodległym. (pl) |