so:text
|
Safona chyba nie była piękną kobietą, nie uznawała jej za taką starożytność, zapewne nie przedstawiałaby się w ten sposób mieszkańcom XX-wiecznego świata. Niska brunetka, być może o małych ustach, dość pospolitym, choć pokrytym przecież arystokratyczną skórą, nosie, możliwe, że bez tego ujmującego wcięcia w talii, które prowadzi do górzystości bioder. Ale, jak mawiali starożytni, pełna wdzięku, jakby spadła z nieba z Charytami, w jej głowie szumiała woda z leśnych źródeł, jej oczy przypominały kwiaty.
To, co stanowiło urok Safony, leżało poza zasięgiem ludzkiego wzroku. Należało raczej zamknąć oczy, aby poczuć zapach jej ciała, oddychać przesyconym jej słowami powietrzem. To, co najważniejsze nie przyjmowało żadnych kształtów, było ulotne, wręcz nieistniejące, a jednak zostawiało ślad wspomnień. (pl) |